Bałkany

Dzień 7 i 8 – Cetinje i Boka Kotorska w całej okazałości

Tego dnia wczesnym popołudniem dotarliśmy do Cetinje, które na kolejne dwa dni miało być naszą bazą wypadową. Chcieliśmy swobodnie, ile razy nam się zamarzy objechać Bokę Kotorską w każdą stronę i pobyć w każdym z miasteczek tak długo aż nam się znudzi… Przyszło mi do głowy, że świat się nieco pomylił generując tylko siedem czy tam osiem cudów – moim zdaniem jest ich zdecydowanie więcej, kilka nawet na zdjęciach poniżej… Zatoka Kotorska i wjazd do miasta…No urywa no… wszyscy wiemy co… Kotor sam w sobie moim zdaniem dumnie może konkurować z Dubrownikiem. Może jest mniej monumentalny ale równie urzekający i klimatyczny a dodatkowo nie przeludniony tak bardzo turystami. Perast, Tivat malutkie miejscóweczki, często z jedną uliczką, które pozwalały ulec wrażeniu, że czas nieco zwolnił…Powietrze nieśpiesznie przemykało pomiędzy budynkami z białego kamienia, upał przestawał być dokuczliwy, ze względu na przyjazny cień. Spacer po błyszczącej podłodze starówki dawał przyjemne wrażenie i odprężał. Było niemal pusto, zrobienie zdjęcia katedry czy pustego placu w każdym z tych miejsc nie stanowiło żadnego problemu. Większość była wyludniona i tylko pojedynczy turyści przypominali o tym, że sezon jest w pełni. W związku z tym restauratorzy postanowili chyba dopieścić każdego z gości oferując naprawdę wyśmienite dania w śmiem twierdzić, sporo niższych cenach.  

Widok na Zatokę Kotorską podczas zjazdu z góry oraz sam Kotor

                                                                   

Kolejne miasteczka na trasie – Perast i Tivat

Na następny dzień zaplanowany był ‘czilałt’ czyli dzień bez motorka, ale połowie z naszej ekipy nie przyszło to łatwo. Debest Kierowca, jak ustalaliśmy plan na ten i kolejne dni, propozycję stacjonarnego wypoczynku i porzucenia zakrętów na kilkadziesiąt godzin skwitował wymownym milczeniem. Obdarzył mnie wzrokiem zranionej sarny ale ostatecznie przyjął na klatę i wycedził: „ok, odpocznijmy trochę”… Na szczęście mieszkaliśmy daleko od sklepu, wiec jeździł po bułki, a potem po mleko, którego oczywiście zapomniał kupić a potem po wszystko to czego zapomniał za pierwszym czy drugim razem…

Jeszcze kilka słów na temat samego  Cetinje, które wybraliśmy na bazę noclegową. Pewnie ze względu na to, że nie leży nad samym morzem jest niedocenione i odpuszczane przez wielu turystów, a całkiem według nas niesłusznie. To urocze małe miasteczko, które  posiada własne centrum kulturalne i kolonialne kamieniczki, było niegdyś stolicą Czarnogóry. Znajduje się w nim min rezydencja prezydenta, pałace, budynki starych ambasad. Wieczorem daje wrażenie małego kurortu, w którym życie toczy się we własnym tempie, bez pośpiechu.

Na uwagę również zasługuje to, że noclegi w takich nieoczywistych miejscach to często bardzo dobry standard za niewielkie pieniądze. Tak też było tym razem, mieszkaliśmy w bardzo przyjemnym apartamencie, wyposażonym, we wszystko co posiada nie tyle wakacyjna miejscówka co wygodne mieszkanie. LINK  W pełni wyposażona kuchnia, pralka ( co w przypadku podróży motocyklem, raz na jakiś czas jest niezbędne ) plus wygodny taras a wszystko w cenie obiadu w restauracji to zdecydowany atut.

Poniżej mapy dojazdu oraz miejsc, gdzie krążyliśmy przez te dwa dni

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *