Europa,  Włochy

Dzień 10, 11 i 12 Florencja i Toskania czyli podróżowanie we włoskim stylu oraz trefna piątka…

W czwartkowy ranek, rozpoczęliśmy podróż w prawie już włoskim stylu. Zatem powoli bez pośpiechu zebraliśmy się do dalszej drogi. Przede wszystkim mieliśmy na względzie, że to dzień tranzytowy wiec sporo do przejechania a podziwiać będziemy to co się trafi podczas jazdy. Jednym z miłych akcentów był fakt, że nieopodal wakacje spędzają nasi znajomi, trzeba było więc tylko odrobinę zboczyć z trasy, by po godzince siedzieć w miłym towarzystwie.

Po dłuższej chwili i pysznej kawie ruszyliśmy na południe, mając w głowie jedną myśl – witaj Toskanio. Plan na najbliższe dni był mocno napięty. Cinque Terre i Pisa, i Florencja i Pistoia a na to wszystko ledwie dwa dni.

Cinque Terre – Trefna piątka

Zaczęliśmy więc od Cinque Terre – pięć miasteczek, które ze względu na położenie i podobieństwo stanowią swoistą komunę, traktowane są jak jedna całość. Wsiedliśmy na  motorek, ja nakręcona jak nowa sprężyna w zegarku i pojechaliśmy w poszukiwaniu doznań i zachwytu.

Jeżeli każdy wyjazd powinien posiadać swoją spektakularną wtopę, to właśnie tego dnia uznaliśmy ją za zaliczoną.

Mam świadomość tego jak narażam się teraz miłośnikom tego miejsca, ale niestety, na nas nie zrobiło większego wrażenia. Miasteczka na skałach, owszem ładne, ale mijaliśmy takich dziesiątki i pewnie drugie tyle miniemy. Do tego dojazd jest możliwy tylko do jednego z nich -Monterosso. Pozostałe są zamknięte, dla  pojazdów z zewnątrz. Mniej więcej dwa kilometry od centrum ( do każdego prowadzi tylko jedna droga ) ustawiony jest szlaban. Wjechać mogą tylko mieszkańcy po okazaniu odpowiedniej przepustki. Reszcie pozostają taksówki, które wiadomo, nie odpuszczą takiej gratki – łupią tak, że worek cukru za jeden kurs można by kupić.

Zasadniczo największym urokiem tych miejsc jest oglądanie ich z sąsiadujących wzgórz. No i owszem, są malownicze, klimatyczne, kolorowe, ale żeby to był jakiś kolejny cud świata?  Na nas takiego wrażenia nie zrobiły. Być może jesteśmy już rozpuszczeni tym co za nami. A być może jest tak, że czasami więcej uroku mają te miejsca, które nie są na pierwszych miejscach w przewodnikach i wyszukiwarkach.

Krzywa wieża

Trochę zniesmaczeni, szczególnie tym, że zeszło nam pół dnia a wrażenia marne, ruszyliśmy do Pizy. Główny cel, wiadomo – krzywa wieża. Szybko i bez większego problemu dotarliśmy na plac. Budowlę widać  praktycznie z każdego punktu od chwili wjazdu do miasta. Krzywa wieża w Pizie… jest czarująco urocza, rozkoszna i śmieszna. Wygląda jakby po imprezie, nieco nabzdryngolona, próbowała po cichu, niepostrzeżenie  wejść do domu. A matka i ojciec stoją w drzwiach pełni wyrzutu, dezaprobaty i politowania.

 Widok sporo odchylonej wieży na tle monumentalnych i mocno osadzonych budowli budzi spore rozbawienie. Tak, wiem, w rzeczywistości sprawa jest poważna, i nie należy się z tego śmiać bo sytuacja jest nie do pozazdroszczenia. Ale patrząc na ilość osób, które ją „podtrzymują”, nie ma szans na to, żeby pochyliła się, nawet o centymetr. W pewnej chwili większą uwagę zaczęły przykuwać pozy, układy i wygięcia potencjalnych wybawców, głównie po to, żeby wyszło dobre zdjęcie na Insta. Nie mniej sama wieża i cale otoczenie budzą sporo emocji. Z pewnością warto poświęcić właściwie kilka godzin, żeby pobyć w miejscu, które jest jednym z częściej publikowanych jeżeli chodzi o osobliwości tego świata.

Pistoia

Najbliższe noclegi zaplanowaliśmy w Pistoia, więc  tego samego dnia postanowiliśmy zaliczyć wieczorny rekonesans miasta. I kolejny raz potwierdza się to co napisałam w poprzednim poście. Często przewodniki czy portale turystyczne pomijają miejsca, które nie są na turystycznym szlaku. A być może te pominięte mają równie sporo do zaoferowania. Nikt nie pisze peanów na temat Pistoi. A jest ślicznym, z bogatą historią, bardzo klimatycznym miasteczkiem pełnym przyciągających uwagę budynków zaułków i placów. A jak trafiliśmy do miejscowej galerii to już zdumienie sięgnęło zenitu.

Pistoia nazywana „młodszą siostrą” Florencji nie mniej zupełnie niezasłużenie  pozostaje w cieniu innych toskańskich perełek. W  odróżnieniu od nich tu wciąż jest spokojnie, nawet w środku sezonu nie ma zbyt wielu turystów. Mieszkańcy raczej niespiesznie przemykają zacienionymi uliczkami i jak to we Włoszech już od poranka okupują kafeterie bez pośpiechu popijając kawę. Z całą energią i zaangażowaniem pochłonięci są rozmową i ewentualnym nawoływaniem znajomych z oddali.  

Centralnym miejscem jest niewielki Piazza del Duomo, który pamięta jeszcze czasy Dantego i Machavelliego. Nad nim góruje 67-metrowa wieża kościelna katedry św. Zenona – najważniejszego kościoła rzymskokatolickiego w Pistoi. Poza tym plac usiany jest  małymi kawiarniami, kwiaciarniami i uroczymi sklepikami. Obok, na Piazza della Sala mieści się jeden najstarszych rynków, gdzie od XI wieku do dnia dzisiejszego kwitnie handel. Można tu kupić prawie wszystko – owoce, warzywa, ryby i kwiaty a także odzież, książki, mnóstwo vintage drobiazgów i cudeniek. Wieczorem i nocą plac jest miejscem spotkań , a ogródki barów i trattorii pękają w szwach wypełnione gwarem, śmiechem i muzyką.

Charakterystyczną budowlą jest  zbudowany w XII wieku, kościół św. Jana. Wyróżnia go zrobiona z marmuru, pasiasta elewacja – podobna do tej, która zdobi katedrę florencką.

Miejsce, które wybraliśmy na nocleg to wygodny apartament w kamienicy nieopodal centrum. Również tam dało się odczuć klimat miasta. Kolejne noce spaliśmy TUTAJ . Jest to stylowo urządzone mieszkanko z zachowaniem tradycyjnego charakteru prowadzone przez bardzo miłych gospodarzy.

Florencja

Następny dzień postanowiliśmy cały poświecić Florencji. Tym razem za pomocą lokalnej komunikacji dojechaliśmy do centrum starego miasta i bez reszty zanurzyliśmy się w historii, sacrum i temu czym Florencja tak mami turystów. Kolejny raz nie będę próbowała napisać  przewodnika, bo nietaktem by było potraktować to miejsce pobieżnie i bez należnej mu uwagi. A to z kolei wymaga co najmniej osobnego wpisu. Z pewnością będąc w okolicy, albo planując wyjazd nie można pominąć tego miasta. Zasługuje na czas, atencję i…cierpliwość, bo hordy turystów przemierzających place i ulice są olbrzymie.  To bezdyskusyjnie królowa renesansowych miast. Zachwyca bogatą architekturą z tej epoki  a także dziełami wielkich mistrzów pędzla i dłuta. Giotto, Michał Anioł, Leonardo da Vinci, Botticelli, to ich prace zdobią wnętrza florenckich zabytków. Na uwagę zasługują też liczne kościoły, a wśród nich okazała, gotycka Katedra Santa Maria del Fiore oraz ogromnych rozmiarów Pałac Vecchio.

Koniecznie trzeba wybrać się na spacer też po moście Ponte Vacchio. Ta niezwykła konstrukcja pochodzi z 1345 r. Wspiera się na kamiennych łukach, które są tak wytrzymałe, że nie tylko przetrwały do czasów współczesnych, ale także oparły się licznym powodziom na przestrzeni wieków.

Officina Profumo Farmaceutica

Kolejną perełką na mapie Florencji jest bodaj najstarsza na świecie perfumeria. Officina Profumo Farmaceutica di Santa Maria Novella.  Jej korzenie sięgają 1221 roku. Do założonego w tym samym roku klasztoru Santa Maria Novella przybyli bracia, aby zasadzić i uprawiać tam swój ogród warzywny.

Z czasem powstała przyklasztorna apteka. Zioła lecznicze, kwiaty i jagody hodowane w ogrodach klasztornych wykorzystywane były do produkcji lekarstw, balsamów i mikstur dla szpitala prowadzonego przez mnichów. Ich specyfiki pomagały walczyć z zarazami, w tym z czarną śmiercią, czyli dżumą. Taką funkcję spełniała na przykład woda różana, która powstała już 1381 roku jako środek antybakteryjny i odkażający. Dzięki doskonałości receptur opracowanych przez ojców aptekarzy, w XVIII wieku sława apteki rozprzestrzeniła się ponad granicami państw. Specyfiki docierały do tak odległych krajów jak Rosja, Indie, a nawet Chiny.

Z czasem apteka ze swojej leczniczej działalności  przekształciła się w miejsce, gdzie do dziś wytwarzane są kosmetyki, pachnidła balsamy i perfumy.  Z mieszanek kwiatów, traw i ziół zebranych na toskańskich wzgórzach, dojrzewających w starych, terakotowych słojach, od tamtego czasu powstają słynne zapachy i preparaty do pielęgnacji. Perfumy obejmują całą serię wód kolońskich, esencji i potrójnych ekstraktów. Począwszy od najsłodszych zapachów irysa, róży i gardenii, po bardziej cierpkie olejki z werbeny i wetiweru. Wiele kompozycji współcześnie produkowanych oparte jest na dominikańskich formułach i technologiach. Do dnia dzisiejszego wszystkie mydła są  ręcznie mieszane i kształtowane po czym pakowane i odkładane do specjalnie wentylowanych gablot, gdzie przez 60 dni dojrzewają.

Toskańskie pocztówki

Po intensywnym dniu we Florencji, kolejnym celem było Teramo. Plan na najbliższe dni  to dwa parki narodowe – Monti Sibillini i Gran Sasso, oraz pierwsze plażowanie, w Giulianova. Natomiast wcześniej pierwsza podczas tej wyprawy podróż przez toskańskie wzgórza.

 Doskonale już rozumiem dlaczego o Toskanii piszą poeci, reżyserzy tam kręcą swoje najlepsze filmy, malarze uwieczniają ją na swoich płótnach a wszystkie panny młode marzą by tam właśnie brać ślub. To był długi dzień ale obrazy, które oglądaliśmy pozostaną w pamięci na bardzo długo.

Cyprysowe aleje, domy z szarego kamienia czy czerwonej cegły, a wszystko osadzone na wzgórzach pokrytych miękką materią w kolorze złota i rumu. Takiemu wrażeniu można ulec patrząc na pola równiutko obsadzone zbożem, które niedawno zostało zebrane. Teraz krótka grzywka słomy na połaciach dawała złudzenie miękkiego aksamitu, który lekko się unosił przy podmuchu wiatru. Czasami tylko, niewielkie jeziorko w dolinie puszczało zielone oko, by jeszcze dołożyć piękna do i tak już zniewalających widoków.  Z bliska szafirowa tafla jak w najczystszym lustrze odbijała w wodzie biel i kształty obłoków. Jadąc, chwilę dalej,  krajobraz ukazywał ciemną zieleń łąk, które uderzały rześkim zapachem traw i gorzkich ziół.  Tylko szelest wiatru i szum drzew unosiły się nad wzgórzami a poza tym cisza i spokój okalały całą przestrzeń.

To aż trudne do uwierzenia, że w tej krainie udało się coś takiego jak synergia człowieka z naturą. Nic nie zakłóca pejzażu. Budynki są niemal idealnie posadowione, tak, żeby stanowiły ukoronowanie cyprysowej arterii albo były perfekcyjnym tłem dla obrazu namalowanego przez naturę.  Przecudna to kraina, faktycznie bajkowo romantyczna. Pozwala oddać się złudzeniu, że filmowa rzeczywistość może stać się faktem…

Debest Kierowca po jeździe tego dnia został uhonorowany najwyższym odznaczeniem jakie wręcza Komisja Stoickiego Spokoju i Cierpliwości. Bez jednego mrugnięcia reagował na każde moje: ‚stój’, ‚czekaj teraz w prawo’, ‚a nie jednak w lewo’, ‚dobra możemy jechać, ale stój jednak bo tu jest właśnie ten szlak cyprysowy’. Miejscówek do zrobienia zdjęcia było jakiś pierdyliard na minutę. Święty by tego nie zdzierżył. Gdybym to ja była kierowcą, taki pasażer dawno by już nie żył. I nie poszła bym siedzieć – bez kłopotu udowodniłabym zbrodnię w afekcie.

Teramo

Tego dnia podróż zajęła nam dużo więcej czasu niż zaplanowaliśmy ale wieczorem dotarliśmy do Teramo.  To miejsce wybraliśmy z premedytacją by po pierwszym tygodniu intensywnych doznań znaleźć kilka chwil na wytchnienie i naładowanie emocjonalnych akumulatorów. Jak się okazało nie do końca. Każde  włoskie miasto czy miasteczko, jeżeli postanowisz chociaż z grubsza poznać jego koloryt to okazuje się, że kradnie twoje serce, emocje i namiętności.

Teramo, zjeżdżając ze wzgórza  powitało nas zachodem słońca o takim kolorycie, że poczułam się jak na lekcji plastyki. Tyle, że nauczycielką była natura i postanowiła zabawić się w barwy podstawowe i  pochodne. Najpierw ognistą czerwienią oświetliła miasto i wzgórza by po chwili mieszając z indygo  pokazać jakie odcienie fioletu i purpury można wydostać… Niestety jak dotąd nie wymyślono obiektywu tak czułego jak ludzkie oko. Patrząc więc na zdjęcia pozostaje tylko uwierzyć, że tak było na prawdę.

Kolejne dni to powrót w góry a miejskie klimaty, stare kamieniczki i skąpane w  słońcu place – wrócą niebawem…

Poniżej mapa drogi, którą przyjechaliśmy z Mestre do Pistoia

A z kolei następnego dnia tak wyglądała nasza objazdówka po Cinque Terre i Pizie

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *