![](https://tuitamponaszemu.pl/wp-content/uploads/2021/03/IMG_0476-1140x516.jpg)
Dzień 4 – Znowu przez Serbię, do Czarnogóry
Hm, trochę dziwne – bez deszczu… Czwarty dzień minął głównie na bólu tyłka oraz oswojeniu się z faktem, że można przejechać 380 km w 8 godzin. Nie mam na myśli długich postojów z trzydaniowym obiadem i sjestą. Musieliśmy pokonać ten odcinek w niecałe 8 godzin, bo taki był wymóg, żeby wjechać do Czarnogóry, więc wierzcie mi dwie kawy i kilka przystanków na odklejenie zadka od siedzenia to było wszystko. Serbskie wsie są dość gęsto rozsiane, ciągną się niemożliwie, mają jedną główną ulicę z ograniczeniem do 50 km/h. Mieliśmy więc okazję dokładnie przyglądać się serbskim siołom i dojść do wniosku, że różnią się tylko z nazwy. Za to można trafić na przydrożne perełki w postaci uroczej, kaskadowej restauracyjki – niestety tylko na kawę.
![](https://i1.wp.com/tuitamponaszemu.pl/wp-content/uploads/2021/03/IMG_0467-scaled.jpg?ssl=1)
![](https://i1.wp.com/tuitamponaszemu.pl/wp-content/uploads/2021/03/IMG_0466-scaled.jpg?ssl=1)
![](https://i1.wp.com/tuitamponaszemu.pl/wp-content/uploads/2021/03/IMG_0469-1-scaled.jpg?ssl=1)
![](https://i1.wp.com/tuitamponaszemu.pl/wp-content/uploads/2021/03/IMG_0468-scaled.jpg?ssl=1)
Mniej więcej za Valjevem skończyła się depresja Debest Kierowcy za to zaczęły się wzniesienia i coraz ostrzejsze łuki. No i tego mu było trzeba, szalał jak zając, który wpadł na zagon z kapustą, a ja stwierdziłam, że zdrowaśki nic nie pomogą więc zacisnęłam palce i zęby, nawet nie krzyczałam za bardzo. Tak dotarliśmy do granicy z Czarnogórą, w lekkim stresie jak to w końcu jest, wpuszczą czy nie? Sama już nie wiem czy docierające informacje to bicie piany czy też dlatego, że celnik okazał się miłośnikiem Triumpha, ale kazał zapierdzieć tłumikiem i jechać dalej. Debest Kierowca, zrobił pokazówkę, zwinął trochę asfaltu spod budki i tak oto dotarliśmy do Montenegro. Pojawiła się więc szansa na zrealizowanie kolejnego planu. Mocno zmęczeni zarówno drogą, która w przeważającej części tego dnia nie była wymagająca, bardziej nudna i monotonna i właściwie ostatni etap dopiero dostarczył wrażeń i atrakcji oraz stresem jak będzie wyglądało przekroczenie granicy zaparkowaliśmy motorek przed Pensjonatem Faraon w Pljevlji LINK. Miejsce całkiem oryginalne, świadczące o sporym zamiłowaniu i fascynacji do wszystkiego co egipskie z nazwą włącznie. Jednak jak w tamtejszych kurortach, tak i tu największe wrażenie robią zdjęcia na stronie, potem jest już trochę gorzej. Natomiast właściciele okazali się mili i pomocni, włącznie z tym, że zaproponowali wstawienie Tygrysa do prywatnego garażu, żeby nie stał przy ulicy i budził nie potrzebnych emocji. Podobnie jak w Popradzie, szybko poszliśmy spać, by od następnego dnia zacząć napawać się widokami gór Dynarskich.
![](https://tuitamponaszemu.pl/wp-content/uploads/2021/03/IMG_0479-edited-scaled.jpg)
Mapa trasy przejechanej tego dnia:
![](https://tuitamponaszemu.pl/wp-content/uploads/2021/03/IMG_0436-edited-1-75x75.jpg)
![](https://tuitamponaszemu.pl/wp-content/uploads/2021/03/IMG_0485-edited-75x75.jpg)