Dzień 21 wzdłuż Driny do Novego Sadu
„Płynie wije się rzeczka jak błyszcząca wstążeczką”… a my wraz z nią. Tak rozpoczęliśmy drogę powrotną w kierunku północnej części Serbii. Z jednej strony chłód rzeki a z drugiej najczęściej ściana drzew pozwalały przetrwać ponad 30 stopniowy upał. Tylko Debest Kierowca zrobił się bardziej markotny bo droga się wygładza zarówno pod kątem nawierzchni jak też łuków i zakrętów. Po tych wszystkich trasach, które przejechaliśmy teraz wyzwaniem dla niego będzie już chyba tylko jazda po Dunajcu, za tratwą… 😂 Znalazł sobie za to nową zabawę, postanowił przetestować przyspieszenie przy wyprzedzaniu… tak, że ten, bywało, że szukałam żołądka w kufrze, który miałam za plecami…. Tym czasem rzeka Drina zaoferowała nam zaraz na początku nieopodal miasta Bajina Bašta, jeszcze jedną osobliwość – malutki domek na skale. Podobno został zbudowany w 1969 roku przez grupkę chłopców, którzy szukali miejsca do opalania i odpoczynku. Wielka, stercząca na środku Driny skała wydała im się idealna na taką bazę. Wszystko co potrzebowali przewozili łodzią i kajakiem, a większe elementy spuszczali z biegiem rzeki. Wewnątrz znajduje się właściwie tylko jeden pokój a budowla mimo wielu niesprzyjających sytuacji przetrwała już ponad 40 lat. Wezbrane wody Driny kilkukrotnie porywały domek a jego właściciele szukali go czasami przez wiele kilometrów w dół rzeki i przewozili z powrotem na miejsce…
W takich oto okolicznościach, mijając po drodze różne osobliwości przemierzaliśmy Serbskie miasteczka mając na uwadze fakt, że kilka metrów dalej po lewej stronie jest już Bośnia i chociaż z tej perspektywy możemy ją oglądać. Była na naszej liście, ale Bośniackie regulacje przez cały rok 2020 wymagały negatywnego testu, żeby przekroczyć granice, wiec musimy poczekać na lepszy czas. Po południu dotarliśmy do Novi Sad – miasta nieopodal Belgradu, które często bywa pomijane ponieważ wszyscy wybierają jednak wizytę i zwiedzanie w stolicy. Tym czasem w związku z tym, że w 2021 będzie Europejską Stolicą Kultury przechodziło gruntowny remont i sprzątanie, a właściwie był już na finiszu. Zatem wszystkie kamieniczki są odnowione, odmalowane w pastelowych tonacjach a chodniki i skwery równe i czyściutkie. Co prawda nieco inaczej wygląda sprawa jak się wejdzie głębiej na podwórka… ale kto się tam będzie zapuszczał, przecież to nie kulturalne.
Do Novi Sad przyjechaliśmy tędy: