• Bałkany

    Dzień 9 – Wzdłuż wybrzeża Montenegro – do Baru

    Zaraz z rana wypoczęci, wyprani i pełni sił ale z drobnym ukłuciem żalu w sercu opuściliśmy Cetinje i ruszyliśmy drogą P 22 a następnie M2.3 do Baru, mając w planie przystanek w Budvie. Od pierwszego kilometra widok roztaczający się na wybrzeże jest absolutnie zjawiskowy. Kolejny raz mój Debest Kierowca był wystawiony na próbę cierpliwości i szybkich reakcji na moje „zatrzymaj się, to jest idealne miejsce na fotkę”  i tak mniej więcej z 40 razy, aż dotarliśmy wreszcie do Budvy. Ta miejscowość to coś na kształt hipsterskiej enklawy, którą upodobali sobie nowobogaccy Rosjanie ( jedyny ‚obcy’ język jaki można było  czasami usłyszeć ) i bananowa młodzież Bałkanów. Natomiast na każdym kroku…

  • Bałkany

    Dzień 10-13 – Stacjonowanie w Barze i wszystko co wokół

    Kolejne dni postanowiliśmy spędzić stacjonarnie w Czarnogórskim wczasowisku, i chociaż drobną część naszych wakacji spędzić jak standardowy Janusz z Grażyną – klapki, piwo i plaża. Z tą tylko różnicą, że pierwszego dnia wytrzymaliśmy jakieś 48 minut, po czym pozbieraliśmy manele i postanowiliśmy pochodzić…Drugi i trzeci dzień nadal chodziliśmy i szukaliśmy tego idealnego miejsca na plaży sprawdzając po drodze poziom lokalnej gastronomii barowej. Debest Kierowca popadał w coraz większą melancholię i  tęsknym wzrokiem oglądał mapy albo sprawdzał wyniki Ligi (piłkarskiej, teraz takie czasy, że zawsze są jakieś rozgrywki). Generalnie trochę cierpiał. Tak więc od razu, drugiego dnia stacjonarnego pobytu  postanowiliśmy wybrać się do  Starego Baru – oczywiście na motorku!!! Debest Kierowca…

  • Bałkany

    Dzień 14 – Ulcinj

    Po ostatniej kąpieli w morzu o poranku,  z Baru, lekko krętą drogą nr M2.4 – ciesząc oczy nadmorskimi pejzażami wzdłuż drogi, ruszyliśmy do Ulcinj – ostatniej miejscowości w Czarnogórze o mocno już albańskim kolorycie, szczególnie jeżeli chodzi podejście do autentyczności niektórych towarów. Wprost na ulicy, bez kamer i ochrony można kupić wszelakie prady, majkele korsy, kalwiny klajny czy inne  lułi wuitony w „szpeszial prajs for ju maj frend” czyli np. 5 eurasków – tanio, mówię Wam… Tak czy inaczej postanowiliśmy z przytupem pożegnać się z Montenegro i cudnej urody wybrzeżem, wiec zafundowaliśmy sobie apartamencik w samym sercu starego miasta z takim widokiem, że jak zasiedliśmy na tarasie to przez dobre…

  • Bałkany

    Dzień 15 – Albania i słynna droga do Theth

    Po tak spędzonym wieczorze nazajutrz rano obraliśmy kierunek Albania… ale wcześniej poświęcę jeszcze kilka słów na temat Czarnogóry – to kraj, który w każdej części, niemal na każdym kilometrze zaskakuje i zachwyca bogactwem obdarowanym przez naturę. Niestety mieszkańcy zupełnie o to nie dbają a wręcz za wszelka cenę postanowili zostawiać po sobie „ślady” gdzie tylko się da. Ogrom śmieci w lasach czy przy drogach lub w postaci dzikich wysypisk, podejście do porządku to jeszcze zupełnie nie znane im tematy. Zwyczajem jest wyrzucanie wszystkiego byle gdzie. Opakowania po papierosach czy plastikowe butelki często walają się wzdłuż drogi a raz nawet byliśmy świadkami jak dzieci w obecności dorosłych urządziły sobie zawody –…

  • Bałkany

    Dzień 16 – szczęśliwy powrót z Theth i Koman

    Uśmiechnięci, po przeżyciu przygody z gatunku „extreme” wyruszyliśmy do Komanu na przeprawę promową. Kilka słów na temat Albańskich dróg – asfalt jest owszem na tych krajowych, tak, i to całkiem niezły. Natomiast z tymi niższej kategorii już różnie bywa albo jest pozostałość po nim, albo przygotowanie pod, albo po prostu dziura na dziurze dziurą pogania. Słupki ograniczające, które mogłyby wieczorami ( latarnie i oświetlenie to też na razie melodia przyszłości ) wskazywać, że właśnie kończy się ulica i zaczyna się kilkudziesięciometrowa przepaść to z artystycznym nieładem ułożone jakieś tam mniejsze czy większe kamienie… Za to nawet na ‚krajówce’ można spotkać wszelkiego rodzaju zwierzynę rogatą, kopytną czy też dwa w jednym,…

  • Bałkany

    Dzień 17 – Przez Kosowo do Serbii

    Kolejny dzień, po przeżyciach w Albanii mijał niczym pobyt w Ciechocinku. Ale wracając jeszcze do samej przeprawy promem – hmm, wieczór poprzedzający plus ‘atrakcje’ związane z pobytem w hotelu dostarczyły nam więcej wrażeń niż sama przeprawa Driną. Owszem widoczki ładne, tu skałka, tam drzewka, woda zielona, niebo niebieskie, chmurki białe – widok jakich wiele na Bałkanach. Przyznam, że po doświadczeniach i doznaniach z poprzednich dni, spływ Driną nie wprawił nas w osłupienie i nie wywołał zachwytu – ot było przyjemnie i rześko – to wszystko. Na do widzenia przed wyjazdem z tego kraju parę jeszcze zdań na temat samej Albanii To całkiem niemałe, jeżeli chodzi o powierzchnię państwo zamieszkuje raptem…

  • Bałkany

    Dzień 18 – 20 Mokra Gora, Park Narodowy Tary…

    Oraz jak E. Kusturica przeniósł nas w swoją surrealistyczną rzeczywistość. Rano, zasileni działającą jak dawka prądu, kawą ruszyliśmy w kierunku Zlatiboru, aby tam znowu osiąść na kilka dni i objechać Park Narodowy Tary, Mokrą Górę i Drvengrad, po drodze zaliczając jeszcze wzgórze Golija… Kolejny raz naszym oczom ukazał się taki pejzaż, że oddać jego urok słowami potrafiłby tylko H. Sienkiewicz w swoich ‚opisach przyrody’. Jedno jest pewne, to jakie obrazy potrafi malować natura i jak wdzięczyć się ukazując swoje piękno – lepiej nie słów a oczu używać… wiec jak co dzień pełni wrażeń i cud-widoków dotarliśmy do apartamentu… Pomyślałam, że ta emocjonująca i wyczerpująca cześć naszej wyprawy chyba za nami…

  • Bałkany

    Dzień 21 wzdłuż Driny do Novego Sadu

    „Płynie wije się rzeczka jak błyszcząca wstążeczką”… a my wraz z nią. Tak rozpoczęliśmy drogę powrotną w kierunku północnej części Serbii.  Z jednej strony chłód rzeki a z drugiej najczęściej ściana drzew pozwalały przetrwać ponad 30 stopniowy upał. Tylko Debest Kierowca zrobił się bardziej markotny bo droga się wygładza zarówno pod kątem nawierzchni jak  też łuków i zakrętów. Po tych wszystkich trasach, które przejechaliśmy teraz wyzwaniem dla niego będzie już chyba tylko jazda po Dunajcu, za tratwą… 😂 Znalazł sobie za to nową zabawę, postanowił przetestować przyspieszenie przy wyprzedzaniu… tak, że ten, bywało, że szukałam żołądka w kufrze, który miałam za plecami…. Tym czasem rzeka Drina zaoferowała nam zaraz na…