• Barcelona

    Barcelona ciąg dalszy, czyli 10 powodów, dla których warto tam pojechać.

    Poza architekturą Gaudiego jest też mnóstwo innych powodów, dla których warto pojechać do Barcelony. Poniżej 10 z nich według naszej subiektywnej oceny. 1. Fontanny Pierwsze pojawiły się w Barcelonie już w średniowieczu i na początku pełniły tylko funkcję użytkową, skąpo zdobione albo w ogóle. Nie mniej na przestrzeni wieków ewoluowały. Z małych kraników, które miały zaopatrywać miasto w wodę pitną dla ludzi i zwierząt aż po monumentalne wodotryski. Te ostatnie stanowią oddzielną atrakcję miasta i można je podziwiać letnimi wieczorami. Jest to już cały spektakl, który łączy w sobie dźwięk, światło i olbrzymie kaskady strzelającej  wody. Najstarsza z nich to Fontanna Świętej Anny bardzo powściągliwie zdobiona ze względu na swój…

  • Praga

    Praga z M. Szczygłem i D. Černym

    Dlaczego akurat z M. Szczygłem i D. Černym? W tym tekście postaram się wyjaśnić skąd ten trop. Do Pragi jeździ każdy, zawsze z przyjemnością bo Praga zachwyca zarówno tych, którzy podążają śladami historii, architektury, pięknych krajobrazów jak i  czeskiej kuchni i oczywiście czeskiego piwa. Poza tym Czechy zawsze kojarzą nam się ze specyficznym humorem od rubasznego wojaka Szwejka po „Kobietę za ladą” z lubością cytowaną przez nas w oryginalnym tytule ”Žena za pultem”.  Kiedyś podobno zapytano V. Havla czym się różniła opozycja w Czechosłowacji od tej w PRL-u, odpowiedział – „Nas było mniej, ale byliśmy dowcipniejsi”. Oczywiście praskie ‘must see and must be’ każdego turysty to Most Karola, Zamek na…

  • Bałkany

    Bałkany na motorze w czasie zarazy …

    czyli jak wbrew wszystkim i wszystkiemu postanowiliśmy, że wyjeżdżamy na  wakacje mimo szalejącego COVID 19… To była podróż skazana na powodzenie. Ilość zmian, modyfikacji tras, kombinowania gdzie można pojechać a gdzie nie doprowadziła nas do tego, że na dwa dni przed planowanym wyjazdem, jedyne co wiedzieliśmy to, że na pewno wyjedziemy, że musimy być nie dalej niż na taką odległość, żeby jej pokonanie nie zajęło więcej niż dobę, w razie gdyby trzeba było z dnia na dzień spakować się i wrócić do domu, bo np. zamykają granice. Pełni sprzecznych emocji  w piątek po południu, po pracy, sprawdziliśmy czy gaz zakręcony, okna zamknięte i nie zostało włączone żelazko. Odpaliliśmy Tygrysa widząc…

  • Bałkany

    Dzień 1 i 2 – Poprad i Debreczyn

    Słowo się rzekło, kobyłka u płotu, a konkretnie Triumph Tiger 1050 Sport  zapakowany po zęby we wszystkie niezbędne narzędzia i  „nawszelkiwypadek”  tak, że w częściach wieziemy niemal drugi motorek, postanowiliśmy, że jedziemy. COVID jak to COVID nie dość, że pojawił się nie proszony to jeszcze większości z nas w tym roku pokrzyżował plany. W pierwszej wersji mieliśmy objechać  8 krajów i zaplanowane było  wszystko krok po kroku. Po wgłębieniu się w zasady przemieszczania okazało się, że aby wjechać do jednego kraju nie można być w poprzednim dłużej niż kilka godzin albo można tam być, ale nie wolno spać, albo wjechać do jednego tylko z konkretnie innego bo z tego drugiego…

  • Bałkany

    Dzień 3 – Przez Węgry i Serbię do Vukovaru

    Dzień trzeci to głównie Węgry do przejechania i fragment Serbii . Wrażenia kulinarne z Madziarskiego kraju są takie, że podobnie jak u nas, dobre pierogi zjesz jak sobie sam je zrobisz. Z gulaszem jest identycznie… trzeba wiedzieć gdzie. Jak nie wiesz to pozostaje brunatna breja na talerzu i zgaga przez kolejnych kilka godzin… Poza tym konkurs na najnudniejsza trasę chyba został  rozstrzygnięty i de łiner is hungaria. Całą drogę jedynie  słoneczniki szczerzyły nasiona w uśmiechu, a poza tym płasko, prosto i smród gnojówki tam gdzie nie było słoneczników. Do atrakcji można też zaliczyć połacie kukurydzy. Debest Kierowca był  absolutnie niepocieszony tym przejazdem  i miałam obawy, że dopadnie go „depresja motocyklisty”…

  • Bałkany

    Dzień 4 – Znowu przez Serbię, do Czarnogóry

    Hm, trochę dziwne – bez deszczu… Czwarty  dzień minął głównie na bólu tyłka oraz oswojeniu się z faktem, że można przejechać 380 km w 8 godzin. Nie mam na myśli długich postojów z trzydaniowym obiadem i sjestą. Musieliśmy pokonać ten odcinek w niecałe 8 godzin, bo taki był wymóg, żeby wjechać do Czarnogóry, więc wierzcie mi dwie kawy i kilka przystanków na odklejenie zadka od siedzenia to było wszystko. Serbskie wsie są dość gęsto rozsiane, ciągną się niemożliwie, mają jedną główną ulicę z ograniczeniem do 50 km/h. Mieliśmy więc okazję dokładnie przyglądać się serbskim siołom i dojść do wniosku, że różnią się tylko z nazwy.  Za to można trafić na…

  • Bałkany

    Dzień 5 i 6 – Żablijak i Przełęcz Durmitoru

    Dzień piąty – To prawie metafizyczne przeżycie od samego rana. Chyba nie przypadkiem na myśl przyszła mi się piosenka Lennego Kravitza ‘Sittining On Top Of The World”…Właściwie tu nie ma co opowiadać, trzeba tu być, doznać i doświadczyć, ale tak sobie myślę, że jeżeli jest jakaś namiastka raju na ziemi to z pewnością jednym z tych miejsc jest przełęcz Durmitoru i zjazd do jeziora Pivskiego. To co Ziemia ma do zaoferowania jest obezwładniające. Przestrzeń i rozmiar szaro-niebieskich gór pokrytych miękka zielenią łąk daje poczucie niesamowitej wolności i bezmiaru. Dalej jest już tylko niebo. Zakrzywia się perspektywa i chwilami ma się wrażenie, że nie istnieją prawa fizyki, przestrzeń jest abstrakcyjna i…

  • Bałkany

    Dzień 7 i 8 – Cetinje i Boka Kotorska w całej okazałości

    Tego dnia wczesnym popołudniem dotarliśmy do Cetinje, które na kolejne dwa dni miało być naszą bazą wypadową. Chcieliśmy swobodnie, ile razy nam się zamarzy objechać Bokę Kotorską w każdą stronę i pobyć w każdym z miasteczek tak długo aż nam się znudzi… Przyszło mi do głowy, że świat się nieco pomylił generując tylko siedem czy tam osiem cudów – moim zdaniem jest ich zdecydowanie więcej, kilka nawet na zdjęciach poniżej… Zatoka Kotorska i wjazd do miasta…No urywa no… wszyscy wiemy co… Kotor sam w sobie moim zdaniem dumnie może konkurować z Dubrownikiem. Może jest mniej monumentalny ale równie urzekający i klimatyczny a dodatkowo nie przeludniony tak bardzo turystami. Perast, Tivat…