-
Barcelona – czyli jak spędzić długi weekend i nie zwariować …
Z czym najbardziej kojarzy się to miasto? Barcelona, czyli jak spędzić długi weekend? Katalonia to słońce, plaże, kultura, kuchnia, FC Barcelona i fiesty. Co zobaczyć i gdzie iść, jak zaplanować czas mając tylko kilka dni do dyspozycji? Kiedy otwieramy przewodniki, pozycji do absolutnego odwiedzenia jest tyle, że tylko głowa zaczyna boleć od samego czytania. Zaraz po przyjeździe również i szyja od zadzierania wcześniej wspomnianej do góry. Nie da się przejść obok i nie zachwycić niemal każdą kamienicą. Obiektów sakralnych, muzeów, parków, teatrów, pałaców, fascynujących miejsc, knajpek czy barów otwartych do rana jest tyle, że obłędu można dostać. Dodatkowo jeszcze trzeba by wybrać się na Ramble, zaglądnąć do gotyckiej Barri Gòtic,…
-
Barcelona – przydatne informacje
W tym wpisie przekazuję garść przydatnych informacji na temat poruszania się po mieście, transportu publicznego jak dotrzeć z i na lotnisko oraz gdzie najlepiej kupować bilet wstępu. Do Barcelony z racji cudownej pogody i temperatury latamy za każdym razem tanimi liniami i przy odrobinie szczęścia można znaleźć coś w przyzwoitej cenie. Na kilka dni nie trzeba dużo bagażu, więc ograniczamy się tylko do podręcznego co obniża też koszt zakupu biletu. Tym razem wykorzystaliśmy fakt, że 01.11 wypadał korzystnie, bo w czwartek i biorąc dwa dni urlopu mogliśmy sobie pozwolić na wypad od środy wieczorem do poniedziałku. Dojazd z i na lotnisko Międzynarodowe lotnisko w Barcelonie El Prat de Llobregat (Aeroport…
-
Barcelona ciąg dalszy, czyli 10 powodów, dla których warto tam pojechać.
Poza architekturą Gaudiego jest też mnóstwo innych powodów, dla których warto pojechać do Barcelony. Poniżej 10 z nich według naszej subiektywnej oceny. 1. Fontanny Pierwsze pojawiły się w Barcelonie już w średniowieczu i na początku pełniły tylko funkcję użytkową, skąpo zdobione albo w ogóle. Nie mniej na przestrzeni wieków ewoluowały. Z małych kraników, które miały zaopatrywać miasto w wodę pitną dla ludzi i zwierząt aż po monumentalne wodotryski. Te ostatnie stanowią oddzielną atrakcję miasta i można je podziwiać letnimi wieczorami. Jest to już cały spektakl, który łączy w sobie dźwięk, światło i olbrzymie kaskady strzelającej wody. Najstarsza z nich to Fontanna Świętej Anny bardzo powściągliwie zdobiona ze względu na swój…
-
Praga z M. Szczygłem i D. Černym
Dlaczego akurat z M. Szczygłem i D. Černym? W tym tekście postaram się wyjaśnić skąd ten trop. Do Pragi jeździ każdy, zawsze z przyjemnością bo Praga zachwyca zarówno tych, którzy podążają śladami historii, architektury, pięknych krajobrazów jak i czeskiej kuchni i oczywiście czeskiego piwa. Poza tym Czechy zawsze kojarzą nam się ze specyficznym humorem od rubasznego wojaka Szwejka po „Kobietę za ladą” z lubością cytowaną przez nas w oryginalnym tytule ”Žena za pultem”. Kiedyś podobno zapytano V. Havla czym się różniła opozycja w Czechosłowacji od tej w PRL-u, odpowiedział – „Nas było mniej, ale byliśmy dowcipniejsi”. Oczywiście praskie ‘must see and must be’ każdego turysty to Most Karola, Zamek na…
-
Bałkany na motorze w czasie zarazy …
czyli jak wbrew wszystkim i wszystkiemu postanowiliśmy, że wyjeżdżamy na wakacje mimo szalejącego COVID 19… To była podróż skazana na powodzenie. Ilość zmian, modyfikacji tras, kombinowania gdzie można pojechać a gdzie nie doprowadziła nas do tego, że na dwa dni przed planowanym wyjazdem, jedyne co wiedzieliśmy to, że na pewno wyjedziemy, że musimy być nie dalej niż na taką odległość, żeby jej pokonanie nie zajęło więcej niż dobę, w razie gdyby trzeba było z dnia na dzień spakować się i wrócić do domu, bo np. zamykają granice. Pełni sprzecznych emocji w piątek po południu, po pracy, sprawdziliśmy czy gaz zakręcony, okna zamknięte i nie zostało włączone żelazko. Odpaliliśmy Tygrysa widząc…
-
Dzień 1 i 2 – Poprad i Debreczyn
Słowo się rzekło, kobyłka u płotu, a konkretnie Triumph Tiger 1050 Sport zapakowany po zęby we wszystkie niezbędne narzędzia i „nawszelkiwypadek” tak, że w częściach wieziemy niemal drugi motorek, postanowiliśmy, że jedziemy. COVID jak to COVID nie dość, że pojawił się nie proszony to jeszcze większości z nas w tym roku pokrzyżował plany. W pierwszej wersji mieliśmy objechać 8 krajów i zaplanowane było wszystko krok po kroku. Po wgłębieniu się w zasady przemieszczania okazało się, że aby wjechać do jednego kraju nie można być w poprzednim dłużej niż kilka godzin albo można tam być, ale nie wolno spać, albo wjechać do jednego tylko z konkretnie innego bo z tego drugiego…
-
Dzień 3 – Przez Węgry i Serbię do Vukovaru
Dzień trzeci to głównie Węgry do przejechania i fragment Serbii . Wrażenia kulinarne z Madziarskiego kraju są takie, że podobnie jak u nas, dobre pierogi zjesz jak sobie sam je zrobisz. Z gulaszem jest identycznie… trzeba wiedzieć gdzie. Jak nie wiesz to pozostaje brunatna breja na talerzu i zgaga przez kolejnych kilka godzin… Poza tym konkurs na najnudniejsza trasę chyba został rozstrzygnięty i de łiner is hungaria. Całą drogę jedynie słoneczniki szczerzyły nasiona w uśmiechu, a poza tym płasko, prosto i smród gnojówki tam gdzie nie było słoneczników. Do atrakcji można też zaliczyć połacie kukurydzy. Debest Kierowca był absolutnie niepocieszony tym przejazdem i miałam obawy, że dopadnie go „depresja motocyklisty”…
-
Dzień 4 – Znowu przez Serbię, do Czarnogóry
Hm, trochę dziwne – bez deszczu… Czwarty dzień minął głównie na bólu tyłka oraz oswojeniu się z faktem, że można przejechać 380 km w 8 godzin. Nie mam na myśli długich postojów z trzydaniowym obiadem i sjestą. Musieliśmy pokonać ten odcinek w niecałe 8 godzin, bo taki był wymóg, żeby wjechać do Czarnogóry, więc wierzcie mi dwie kawy i kilka przystanków na odklejenie zadka od siedzenia to było wszystko. Serbskie wsie są dość gęsto rozsiane, ciągną się niemożliwie, mają jedną główną ulicę z ograniczeniem do 50 km/h. Mieliśmy więc okazję dokładnie przyglądać się serbskim siołom i dojść do wniosku, że różnią się tylko z nazwy. Za to można trafić na…