Tanie podróżowanie czyli jak spełniać marzenia i nie utonąć w długach.
Ten tekst jest dedykowany zwykłym pasjonatom wypraw i radości związanej z ich organizowaniem. Tanie podróżowanie wbrew pozorom nie jest trudne i nieosiągalne. Wymaga może więcej zachodu, wcześniejszego planowania i podziału obowiązków. W tym krótkim tekście chcę przekazać garść wskazówek, jak spełniać swoje marzenia i plany a przy tym nie biegać po ‘chwilówki’. Dodam jeszcze, że nie jest to tekst sponsorowany i nie znajdziecie tu linków czy odnośników typu ‘zarezerwuj tutaj a dostaniesz zniżkę’ czy ‘tylko pod tym linkiem taniej’. Jeżeli podaję źródło to tylko dlatego, że to sprawdziliśmy i naszym zdaniem warto polecić.
Jak już pisałam w zakładce ‘o nas’ wiedziemy całkiem zwyczajne życie. Na co dzień pracujemy, wychowujemy, dbamy o dom, ogród, pracownię i psa ( no a dokładnie sukę – miniaturową sznaucerkę ). Z pewnością nie jesteśmy z tej frakcji co to spędza życie cały czas w drodze – to Azja to Europa to jakieś Wyspy Zielonego Przylądka – i pisze, żeby dzielić się ze światem. W dodatku wszystko to za grosze. Szczerze wątpię w takie historie, no ale oczywiście mogę się mylić, być może ktoś ma w życiu takie szczęście. Jednak intuicja mi podpowiada, że w większości to są osoby opłacane, by reklamować dane miejsce czy imprezę turystyczną. Lub temu podobne.
My mamy codzienne obowiązki, przyziemne sprawy, sporo prozy i szarości na co dzień, tak więc planowanie, układanie wszystkiego i wreszcie wyjazd to przyjemność w stopniu najwyższym. Wyjeżdżamy tak często jak to możliwe, wykorzystując długie weekendy, święta, czy racjonalnie planując urlopy. Poniżej zawieram garść wiedzy przez nas zdobytej i mam nadzieję, że okaże się przydatna.
Tanie podróżowanie po Europie.
W kilku akapitach podzielę się informacjami na temat jak sobie zorganizować tanie podróżowanie zarówno pomiędzy krajami jak i wewnątrz. Znajdziecie tu kilka porad dotyczących najważniejszych aspektów czyli transportu, noclegów, jedzenia i płatności.
Loty
Można wyruszać spontanicznie, ale samolotem, żeby było tanio będzie raczej trudno. Lepiej zaplanować wyjazd związany z przelotem trochę wcześniej. Raczej rzadko trafiają się promocje z tygodnia na tydzień, ale owszem bywają. Natomiast zdecydowanie łatwiej o bilet w dobrej cenie szukając go z wyprzedzeniem. Według mojej oceny na 3-4 miesiące przed planowanym wylotem można upolować coś za przyzwoite pieniądze, natomiast im wcześniej tym taniej. Poza tym tanie linie mają zmienne grafiki i w sezonie jest znacznie więcej lotów, szczególnie do turystycznych destynacji. Z reguły sezon zaczyna się końcem maja a ostatnie loty są w okolicach października. Potem są cięcia i jest na przykład tylko jeden w tygodniu.
Niektóre tanie linie, szczególnie jak zdarza ci się latać częściej, oferują programy lojalnościowe. Za wykupienie przynależności za kwotę ok 100 zł rocznie oferują bilety np. 50 zł tańsze dla siebie i osoby towarzyszącej. Warunek jest taki, że jeden z biletów musi być imienny na właściciela konta.
Tanie linie to nie wszystko – warto szukać również u regularnych przewoźników, zwłaszcza danego kraju, czyli na przykład do Portugalii – Tap Portugal. Nam się udało kupić bilety na środek wakacji ( sierpień ) za kwotę ok 500 zł w obydwie strony za osobę. Da się? Ale lojalnie uprzedzam, trochę czasu i cierpliwości trzeba takiemu wyszukiwaniu poświęcić.
Dobrym pomysłem jest subskrybowanie newsletterów – to najszybszy dostęp do aktualnych zniżek a na maila typu ’20% taniej jak zarezerwujesz dzisiaj’ można szybko zareagować.
Warto czasami wziąć pod uwagę przesunięcie wylotu lub powrotu o jeden dzień, żeby rezerwacja wypadała w środku tygodnia. Cena za lot może się zmienić niewiarygodnie.
Kolejna pułapka, w którą dajemy się czasami złapać to ten sam przewoźnik w obydwie strony. Otóż nie ma takiego obowiązku, w jedną stronę można lecieć tanimi liniami a z powrotem regularnymi, jeżeli cena jest dobra. Warto sprawdzać ceny lotów w jednym kierunku.
Bagaż
To kolejny temat rzeka, ale mając na celu tanie podróżowanie warto się nad nim pochylić. Powiem tak, kwoty doliczane za bagaż, zwłaszcza u tanich przewoźników zaczynają sięgać niedorzecznego poziomu. A my z premedytacją sprawdziliśmy czy da się spędzić 3 tygodnie w Portugalii spakowanym tylko do kabinówki. Owszem da się i to całkiem swobodnie. Założenie było takie, że najwyżej w drodze powrotnej dokupimy walizkę, ale okazało się całkowicie zbędne. Dodam, że miałam ze sobą poza niezbędnymi rzeczami, sukienki plażowe, sukienkę na wieczór ( wiecie na deptak i na kolację ) oraz parę całkiem wytwornych klapków do sukienki. Kiedy wybieramy się w ciepłe kraje bagaż potrafi przybrać rozmiar pudełka do butów.
Poza tym korzystanie z pralni miejskiej w Porto siedząc obok przy kawie i śniadanku nie jest bardzo upierdliwe, mówię wam. W Lizbonie podobnie.
Kolej
To również bardzo dobra opcja przemieszczania się, szczególnie wewnątrz danego kraju. My jesteśmy raczej nomadami niż stacjonarnymi plażowiczami, więc często lecąc gdzieś organizujemy sobie możliwość ruchu.
Ponownie, jak w przypadku lotów zachęcam do kupowania biletów bezpośrednio na stronie przewoźnika. Większość jest dostępna w języku angielskim a i google całkiem sobie radzi z tłumaczeniami prostych treści. Lokalne pociągi bywają świetnym doświadczeniem a czasami pomysłem na niezapomniane przeżycie. Takim był przejazd z Bijelo Polje do Baru koleją czarnogórską przez najwyższy most kolejowy w Europie, czyli wiadukt Mala Rijeka. Nie bez powodu nazywany jest ‘koleją snów’. Wpis z tego wyjazdu wkrótce pojawi się na blogu.
Z kolei Czeskie Drahy oferują bardzo korzystne zniżki przy grupie większej niż 3 osoby.
Dodatkowo, przyznam, że niektóre pociągi zapewniają standard niemal Orient Expresu, a w każdym razie jest wytwornie, czysto i bardzo przyjemnie.
Wynajem pojazdów
Raczej nie będę pisać o wynajmowaniu samochodów, bo w Europie to raczej droga impreza, a nie tanie podróżowanie i według nas zbędna. Poza tym, na każdym lotnisku i większym mieście agencji jest mnóstwo i nie ma tu nic o czym warto by pisać.
Po mieście najlepiej jest poruszać się komunikacją miejską a pomiędzy, krajowymi środkami transportu. Dobrze też czasami sprawdzać lokalne loty, bo zdarzyło nam się dostać z Lizbony do Porto za 49 zł
Natomiast często korzystamy ze skuterów – to taka namiastka motocykla jeżeli akurat podróżujemy inaczej. Po raz kolejny polecam wyszukanie w googlu agencji na miejscu i rezerwację bezpośrednio przez stronę. Bez prowizji, ukrytych opłat a często można się załapać na miły discount przy rezerwacji na kilka dni i z odpowiednim wyprzedzeniem. My zawsze dodatkowo komunikujemy się mailowo i pytamy, czy jest możliwy zwrot gdyby z jakiś przyczyn nie udało nam się dotrzeć na miejsce. Różnie to bywa, ale najczęściej można się dogadać pośrodku. Poniżej podsyłam kilka linków do wypożyczalni, z których korzystaliśmy np. w Portugalii. Wszystkie uczciwe, bez horrendalnych depozytów i bandyckich polis ubezpieczeniowych.
Scooteria w Lizbonie
Northroad w Porto
Algarve Riders w Lagos
Łodzie
Są kolejną opcją są, ale mam tu na myśli małe motorówki a nie kryte złotem jachty czy katamarany. Mój kierowca posiada uprawnienia do kierowania łodzią motorową więc zdarzyło nam się skorzystać z takiej opcji, żeby popłynąć na wysepkę czy wzdłuż wybrzeża. Natomiast relatywnie nie jest to tania impreza, z reguły w miejscowościach turystycznych ceny są mocno windowane. Np. na Bałkanach w Budvie za 3 godziny to koszt prawie 80 €. Podobnie jest w pozostałych miejscowościach nadmorskich, może minimalnie taniej, ale nadal sporo. TUTAJ możecie przeczytać o naszych przygodach na Bałkanach podczas wyprawy na motocyklu.
Jedzenie i spanie
Kolejny Ważny temat czyli nie wystarczy dojechać, trzeba jeszcze jeść i spać.
Co do noclegów to w naszym przypadku najczęściej korzystamy z Booking.com ( nie, nie jestem opłacana przez ten portal, po prostu, jak do tej pory nie było wielkiej wtopy – małe owszem zdarzyły się ). Nie ma reguły, czasami wysoko oceniane i nie najtańsze miejscówki okazują się mega słabe. Czasami wręcz odwrotnie, apartamenty, które nie mają ocen oferują całkiem przyjemne warunki w równie przyjemnej cenie. Od razu zaznaczę, nie jesteśmy zwierzakami hotelowymi i raczej unikamy tego typu zakwaterowania. Zdecydowanie wybieramy kameralne apartamenty czy nietuzinkowe lokalizacje. W każdym poście, który jest na tym blogu, zawsze zamieszczam odnośniki, gdzie spaliśmy w danej lokalizacji. Można oglądnąć, ocenić i zdecydować. Natomiast na pewno rezerwując nawet najbardziej wyszukaną miejscówkę trzeba poczytać komentarze. To duża dawka wiadomości na temat danego miejsca i często bardzo wiarygodna.
Kolejną rzeczą jest lokalizacja versus transport, zwłaszcza w dużym mieście. Koniecznie należy sprawdzić jak jeżdżą autobusy, tramwaje czy metro do miejsc, do których chcecie dotrzeć. W przeciwnym wypadku może się okazać, że koszt przemieszczania się z przewyższy wynajem noclegu i zabierze sporo czasu.
Jedzenie
Oczywiście nie będę tu pisać rekomendacji miejsc czy potraw, bo byłoby to niedorzeczne. Podobnie, jak przy noclegach, czytając o naszych podróżach, za każdym razem, kiedy uznamy, że miejsce jest warte wspomnienia, to piszę o tym i zamieszczam link.
Natomiast z pewnością można wyodrębnić kilka zasad w tym temacie. Jeżeli mamy apartament z aneksem kuchennym to najczęściej śniadania ogarniamy we własnym zakresie nie szczędząc wysiłków by składało się z naprawdę lokalnych produktów, nie kupowanych w marketach. Wtedy zjadamy je na tarasie ( to jest zawsze wymóg konieczny, pokój może mieć dwa metry kwadratowe, ale taras musi być i to nie taki z widokiem na śmietnik – to jest nasze ‘must have’ ) A jeżeli wariant z kuchnią nie występuje to korzystamy z kawiarni, kafejek, piekarni, bistro czy co tam jeszcze jest dostępne w danym kraju. Na południu Europy bez najmniejszego problemu można zjeść syte i smaczne śniadanie plus kawa czy sok za naprawdę niewielkie pieniądze.
Natomiast obiad, czy kolacja, w zależności jak wypada zajmuje nam więcej zachodu. Ale z pewnością pierwsza i podstawowa zasada – nie jadamy przy deptakach, promenadach i tym podobnych miejscach. A już na pewno nie ma takiej siły, która zaciągnie nas do restauracji, przed którą stoją tak zwani naganiacze. Z daleka pachnie kiepskim jedzeniem, drożyzną i słabą obsługą.
Jeżeli już jesteśmy poza turystycznym rewirem to druga zasada – wchodzimy tam gdzie są ludzie. Jak są lokalesi, albo nawet turyści, ale poza centrum, to znaczy, że jedzenie jest dobre.
Kolejna to sprawdzamy menu przed wejściem, między innymi też po to, żeby potem przy rachunku się nie przewrócić i nie bić z myślą ‘a może by tak zwiać, przecież i tak nas nie znajdą’. Warto sprawdzić takie rzeczy, bo czasami niepozornie wyglądające restauracje mogą naprawdę zaskoczyć poziomem, nie tylko jedzenia ale i cen. Tym bardziej, że często karta menu jest w przed restauracją, albo zanim wejdziecie do środka można o nią poprosić.
Oczywistą oczywistością jest to, że czytamy fora i blogi czy może jest jakieś miejsce szczególnie warte polecenia, ale też dopytujemy gdzie naprawdę warto się wybrać. Najczęściej trafimy tam gdzie z dobrze karmią, ale jak już pisałam powyżej, to nie jest blog-lukier więc zdarzają się też wpadki. Cóż tak to bywa będąc turystą. Ale przyznam szczerze, bywaliśmy w takich restauracjach, że do tej pory na samo wspomnienie aż robię się głodna. O kilku fajnych w Barcelonie możecie przeczytać TUTAJ.
Płatności
Oczywiście najkorzystniej jest płacić gotówką w lokalnej walucie. Ale jak wiadomo czasy, kiedy wyjeżdżaliśmy z torbą pełną wymienionych skrupulatnie pieniędzy w kantorze na szczęście odeszły w niepamięć. A wraz z nimi nieustanny stres z pilnowaniem torby z banknotami, żeby nie okradli. Podróżowanie i płatności za jak i w trakcie wakacji stały się o wiele prostsze i przystępne. Natomiast ciemna strona tych udogodnień jest taka, że czasami bank przy przewalutowaniach potrafi nas nieźle oskubać. Jak zatem ugryźć ten problem, żeby tanie podróżowanie nie poszło w niepamięć po oglądnięciu stanu konta po powrocie? W oparciu o nasze doświadczenia:
Po 1. – zawsze gdzie tylko się da płacić kartą. Większość krajów w Europie swobodnie udostępnia takie płatności. W restauracjach, marketach, hotelach, większych sklepach, stacjach benzynowych itp. nie ma z tym najmniejszego problemu. Dla tych, którzy zapoznali się z płatnościami telefonem tym bardziej polecam tą opcję – nie trzeba się martwić o portfel i kartę. W dzisiejszej dobie w telefonie można mieć już wszystkie dokumenty, karty i bilety czy polisy a z drugiej strony telefon każdy z nas ma niemal zawsze przy sobie i zawsze go pilnuje.
Po 2. – kartą czy telefonem owszem, ale w lokalnej walucie. Czyli nie polecam płacenia z konta złotówkowego i pozostawiania przewalutowania bankowi. Wtedy bank łupi nas najbardziej. Zdecydowanie zachęcam do korzystania konta walutowego, czy konta ‘kantor’ – w zależności od tego, co dany bank ma do zaoferowania. Praktycznie niemal każdy ma w tej chwili w swojej ofercie taką możliwość i to jest rozwiązanie najwygodniejsze. W czasie rzeczywistym można wymienić potrzebną ilość waluty i płacić nią w danym kraju. Dodatkowo, dla wytrwałych, często w nocy kurs jest korzystniejszy, więc przy wymianie większej ilości – miła niespodzianka.
Czasami nominały niektórych krajów mogą nie być dostępne, ale o tym poniżej. Podsumowując – konto walutowe i karta do niego – najprostsza droga, żeby nie osiwieć po powrocie.
Po 3. – trochę gotówki też warto przy sobie mieć. Jest mnóstwo sytuacji, kiedy elektronika w niczym nie pomoże, trzeba mieć monety i banknoty. Dla nas zawsze zaskoczeniem jest Chorwacja, która w tym temacie jest bardzo zachowawcza. Często się zdarza, że chcąc regulować rachunek za apartament czy w restauracji nadal kartą nic nie zwojujemy – tylko cash. W każdej z takich sytuacji polecam, by zaopatrzyć się w lokalną walutę bo przeliczanie z Euro bywa niekorzystne.
Poza Chorwacją, w innych krajach też, czy to na bazarku czy małym sklepiku karta się nie przyda. Nie wspominając o tym, że czasami chcąc zostawić napiwek, najlepiej dać do ręki temu komu chcemy go wręczyć. Pewne, że tam zostanie a nie na koncie właściciela. Bywa też, że oddalamy się od głównego szlaku turystycznego i trafiając na bezdroża czy np. małej wioski w Albanii, bez gotówki ani rusz.
Po 4. – zalecam szczególną uwagę przy wypłatach z bankomatu, to znaczy sprawdzenie jak dany bank to reguluje, czy pobiera prowizję, w jakiej wysokości. W każdym są inne zasady. Inaczej można się niemile zdziwić. Kolejna rzecz to czytać komunikaty na wyświetlaczu. Bardzo często zanim wyda gotówkę pada pytanie czy wypłacić w lokalnej walucie czy przewalutować. Oczywiście zawsze w lokalnej walucie. Z tym, że wcześniej trzeba ją na swoim koncie mieć. Inaczej pociągnie ze złotówek i zamieni wg kursu bankowego – czyli korzystnego dla banku.
Po 5. Jeżeli jedziemy poza strefę Euro, warto sprawdzić czy waluta danego kraju jest dostępna. Jeżeli nie, to najlepiej sprawdzić co się korzystniej wymienia Euro czy USD. Wtedy pozostaje tylko wypłata gotówki i wymiana, oczywiście w kantorze albo banku.
Ogólnie rzecz biorąc, podróżowanie stało się bardzo łatwe i dostępne między innymi dzięki unii walutowej oraz płatnościom bezgotówkowym. Ale bez rozeznania i odpowiedniej wiedzy jak to wygląda w banku, z którego korzystacie, można popłynąć i to szeroko na wszelkiego rodzaju prowizjach czy różnicach w kursie. Polecam więc wnikliwe przestudiowanie zasad i tabel z opłatami lub porozmawiać z mądrym konsultantem a wtedy tanie podróżowanie stanie się faktem.
Komunikacja miejska
To zdecydowanie najlepsza opcja do przemieszczania się wewnątrz danego kraju. O pociągach pisałam powyżej, poza tym szczerze polecam korzystanie z dostępnych środków – autobus, tramwaj, metro, lokalne linie kolejowe czy inne. Warto też przed przyjazdem do konkretnego kraju czy miasta zapoznać się wcześniej jak funkcjonują opłaty. Często się zdarza, że można kupić bilety czasowe, czyli na przykład kilkudniowe na całą komunikację. TUTAJ przeczytacie jak to działa w Barcelonie. Są to zdecydowanie korzystniejsze oferty od pojedynczego kupowania biletów.
Kultura i Sztuka
Tu też można dokonać sporych oszczędności, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że atrakcje do zwiedzania czy muzea mogą przyprawić o niemały ból głowy. Dla przykładu w Barcelonie wstęp do miejsc związanych z A. Gaudim to rozpiętość od 15 do 25 € za bilet a jest ich co najmniej pięć. Jak to przemnożysz przez dwie osoby – kwota może powalić. Natomiast sporo miejsc oferuje bezpłatne niedziele, czy poniedziałki lub tańsze godziny wstępu. Warto wczytać się przed zakupem i skorzystać z darmowych wejść. Poza tym najbezpieczniej jest kupować bezpośrednio na dedykowanych stronach, nie przez portale sprzedające bilety, czy agencje. Te często pobierają prowizje lub dodatkową opłatę za płatność kartą. Kilka wskazówek, na temat biletów w Barcelonie znajdziecie TUTAJ
Ubezpieczenie
Wydawało by się, że to też oczywista oczywistość, ale różnie z tym bywa. Albo umknie, albo nie zdążymy wykupić, albo przemknie czasem myśl, ale po co mi to? Szkoda kasy… Otóż absolutnie nie szkoda i jest absolutnie niezbędne. Definitywnie założenie jest takie, że wyjazd będzie przyjemny i bezpieczny, ale niestety wypadki się zdarzają. Wtedy polisa okazuje się wybawieniem od horrendalnych kwot za leczenie, hospitalizację czy udzieloną pomoc. Zatem przed wyjazdem dobra polisa – Must have.
Racjonalne organizowanie podróży po Polsce
Z pewnością i u nas w kraju znajdą zastosowanie wszystkie opisane powyżej metody na tanie podróżowanie. Co prawda nie aż w takim szerokim zakresie, ale wiele z nich się sprawdzi również w naszym pięknym kraju. Zwłaszcza duże miasta zaczynają stosować europejskie standardy w zwiedzaniu i bywaniu.
Loty
Tak, owszem, to nie pomyłka. Jeżeli planujecie wyjazd pomiędzy miastami w pobliżu lotniska zdecydowanie warto sprawdzić połączenia lotnicze. Szczególnie jeżeli wypada poza sezonem, może się okazać, że lot będzie najlepszą opcją a już na pewno tańszą niż koszty paliwa. Do tego czas i brak korków – warto przemyśleć. Mnie udało się kiedyś polecieć z Katowic do Warszawy za 49 zł – Chyba warto, prawda?
Kolej
Podobnie jak europejscy przewoźnicy i nasze rodzime PKP starają się zachęcić do korzystania z usług. Z pewnością jest to najbardziej komfortowa forma podróżowania a standard i czystość bywają już naprawdę na wysokim poziomie. Szukając biletu trzeba sprawdzać ceny, często na jednej trasie cena może się różnić o kilkadziesiąt złotych w zależności od tego jakie koleje wybierzecie, z reguły EIC rozbijają bank. Ponad to na stronie PKP można skorzystać z promocji jeżeli odpowiednio wcześniej zaplanujecie wyjazd. Na 30 dni przed planowaną datą jest pula biletów tańszych o 30%, 20 dni – 20% i analogicznie 10 dni – 10%. Szczegóły na temat wszystkich promocji krajowych przewoźników znajdziecie TUTAJ.
Restauracje i miejsca do jedzenia
To temat rzeka, zwłaszcza w naszym kraju, gdzie rozrzut jest taki, że obłędu można dostać. Szczególnie teraz jak wyłoni się krajobraz po bitwie czyli po covidzie. Wiele miejsc pewnie zniknie z mapy gastronomicznej, a te, które ocalały będą toczyły morderczą walkę o przetrwanie. O ile po uwolnieniu gastronomi restauracje szybko się zapełnią, bo absolutnie wszyscy są spragnieni obcowania z innymi, bywania tu czy tam i oczywiście dobrego karmienia. O tyle, czy restauratorzy za cenę jakości nie będą próbowali odrobić strat – nie wiadomo, okaże się.
Trudno w Polsce polecać konkretne miejsca, bo różnorodność jest ogromna a i każdy co innego preferuje. Polecam do rozeznania tego tematu świetny i bardzo uczciwy blog Magdy Nieznamnazwiska Krytyka Kulinarna, to kopalnia wiedzy na temat polskiej gastronomii jak Polska długa i szeroka.
My nie mamy tak rozległej wiedzy i często bierzemy temat na intuicję i węch. Owszem czytamy oceny na portalach i sprawdzamy bezpośrednio na stronie danego miejsca co oferuje.
Na pewno pierwszym kryterium jest karta. Jeżeli składa się z 30 stron i zyliarda potraw kuchni polskiej, włoskiej, greckiej, bengalskiej i panamskiej a do tego pizza, to omijamy szerokim łukiem. Im krótsza karta tym większa szansa na świeże i smaczne dania.
Z kolei drugim jest węch – jeżeli po wejściu wita nas ściana smrodu frytury czy inne wyziewy z kuchni to zwrot na pięcie następuje natychmiast.
Ogólnie temat ujmując w naszym kraju, żeby dobrze zjeść trzeba mieć szczęście, ale i ono czasem się trafia. Na przykład w Gdyni Babie Doły w smażalni z blachy falistej, przy plaży zjedliśmy taką rybę, że urwało nam to co zawsze urywa plus parę innych rzeczy. Za pieniądze równowartości posiłku w barze mlecznym. Da się, ale fart jest potrzebny. Nie mniej o wszystkich, naszym zdaniem wartych odwiedzenia miejsca będę z pewnością wspominać.
Miejsca noclegowe
Temat równie rozległy jak gastronomia i na pewno nie da się go ująć w kilku zdaniach. Generalnie również u nas w kraju mocno spopularyzował się temat najmu krótkoterminowego i działa coraz sprawniej. Na pewno dobrym narzędziem do skorzystania jest wspomniany Booking.com. Warto jednak sprawdzać też konkretne miejsca po rezerwacji, bo mogą oferować dodatkowe korzyści przy kolejnej. Na przykład w Warszawie jest Click The Flat i po dwukrotnym wynajęciu pokoju dostaliśmy dodatkowe 10% rabatu. Mieszkanka są raczej w centrum Warszawy i jest spory wybór co do standardu i cen.
Pojawia się też coraz więcej alternatywnych sposobów na nocleg czyli wynajem przyczepy kempingowej, domów na przystani czy innych nietuzinkowych miejsc. Specjalistą od takich jest portal Slowhop, są tam fajne propozycje gospodarstw agroturystycznych czy różnych ciekawych noclegów, natomiast o ile jest ciekawie i nietypowo, to tanie podróżowanie to niestety nie jest. Chociaż też mają promocje, last minute i zachęcają do korzystania z ich oferty.
Muzea
Podobnie jak w innych krajach i u nas pojawiają się już darmowe dni czy zniżki czasowe. Warto też, korzystać z przywilejów ‘nocy muzeum’ bo faktycznie można wtedy sporo zaliczyć. Niestety kolejki są czasami ogromne a nie da się wcześniej zarezerwować wejścia.
Tanie podróżowanie a blogi
To może z pozoru wyglądać kontrowersyjnie bo ten tekst czytacie właśnie na blogu podróżniczym ale nadal twierdzę, że aby realizować swoje plany i marzenia warto zaglądać na blogi.
Natomiast polecam rozwagę i weryfikację treści. Sporo z nich to nic innego jak witryny sponsorowane przez agencje lub biura podróży. A te polecają tylko swoje miejsca i imprezy w sprytnie zredagowanych artykułach, które mają sprawiać wrażenie jakby pisał je zapalony podróżnik i szczerze się dzielił wrażeniami. Nic bardziej mylnego. Warto filtrować treści i wyszukiwać te teksty, które brzmią wiarygodnie, opowiadają o przygodach czy perypetiach związanych z wyprawą i mają sporo subiektywnych informacji. Natomiast nie są naszpikowane odnośnikami do rezerwacji lotów, noclegów czy wynajmu. Sama nie raz dawałam się wpuścić w tego typu przekierowania. Potem okazywało się, że w zwykłej wyszukiwarce ceny są takie same, czy nawet atrakcyjniejsze jak trafisz na promocję.
Na dobrym, prawdziwym blogu można znaleźć mnóstwo przydatnych informacji, których na próżno szukać w przewodnikach czy informacji turystycznej. Tam dzielą się, czasami szczegółami, ci, którzy faktycznie byli, widzieli, przeżyli i jeszcze chcą o tym napisać. I po takiej lekturze dowiadujesz się na przykład, że aby dojść ze stacji kolejowej do jeziora Szkoderskiego nie trzeba iść wzdłuż ruchliwej ulicy a za torami skręcić w wąską dróżkę, która doprowadzi cię na miejsce krócej i przyjemniej. To jest wartość sama w sobie. Można zaoszczędzić naprawdę dużo czasu i czasami nerwów mając takie ‘know how’.
Podsumowując tanie podróżowanie jest realne i osiągalne przy zachowaniu planu i odrobinie logistyki. Owszem, trzeba się do tego zabrać trochę wcześniej, śledzić strony i zniżki, rezerwować wykorzystując wszelkie możliwe programy i dodatki. Nie da się za to spędzić dwóch tygodni na Bali, czy Mauritiusie za kwotę typu 100 €. Nie wierzcie w takie wpisy i nie dajcie się omamić. Wszystko ma swój koszt i zapewniam, że dla statystycznego zjadacza chleba jak my to są mrzonki i bzdury. Takie rzeczy piszą opłacani pseudo blogerzy, którzy mają za celu tylko wzbudzenie chęci i potrzeby, żeby też tam pojechać. A potem koszty już tylko rosną.
Zdjęcia: Pixabay