
Bodźcem do stworzenia tego bloga była potrzeba zapisania i udokumentowania moich podróży oraz chęć podzielenia się wrażeniami, spostrzeżeniami, informacjami praktycznymi oraz doświadczeniami z wyjazdów i wypraw. Jeden z członów w nazwie strony – po naszemu – wskazuje na to, że na początku, jak powstawał ten blog odbywały się we dwoje. Niestety, jak większość rzeczy na tym świecie tak i ta relacja okazała się krucha, ulotna, bez stabilnej podstawy… Pewnego dnia Debest Kierowca wsiadł na swój motocykl i odjechał gdzieś daleko, w sobie tylko wiadomym kierunku. Pozostawił za sobą kłęby kurzu, w którym niezrozumienie mieszało się ze zdziwieniem i poczuciem pustki. Po długim czasie, kiedy wyłonił się już czysty horyzont, tylko ślad na szosie przypomina o wspólnym czasie, przebytych kilometrach i tysiącach godzin wspomnień.
Jednak świat wciąż czaruje swoim pięknem i podsuwa nowe miejsca do odwiedzenia. Nadal mam zamiar kolekcjonować wrażenia, zapisywać w pamięci obrazy i przeżycia…Będzie inaczej, w innym składzie, innymi środkami lokomocji. Nie zawsze będzie 'my’ ale te wyjazdy w pojedynkę mają swój osobny walor i wartość. Niezmiennie będą to mniej oczywiste kierunki i podróże pod prąd.
A o mnie ? Mam już za sobą pięćdziesiąte urodziny i niepokojąco silne zamiłowanie do szwendania się — bliżej, dalej, jak się da i czym się da: pieszo, rowerem, pociągiem, motocyklem czy samolotem.
Podróżuję, bo to ładuje moje baterie i karmi zmysły. Lubię kontrasty, ciszę i pustkę na odludziu ale też energię wielkich miast, samotne szlaki czy festiwale pełne ludzi. Zdarzyło i się w ciągu dnia wypowiedzieć tylko jedno zdanie: „klucz do pokoju, proszę”. Innym razem festiwalowy zgiełk, pozwala zatopić się w tłumie oddać muzyce i zapomnieć, że jest inne życie niż pomiędzy scenami.
Bardziej niż zabytki interesuje mnie to, co stworzyła natura. Jeżeli człowiek, to tylko wtedy, gdy poniosła go wyobraźnia. Nie znajdziesz tu zbyt wielu zamków, katedr i dat z podręczników historii, ale za to całkiem sporo natury, dziwnych pomników, nietypowych muzeów i rzeczy, które niby nie są atrakcjami, a jednak zapadają w pamięć.
Wszystkie wyprawy organizuję sama – od pierwszego kliknięcia w „szukaj lotu” po ostatnie „czy ja naprawdę nie zostawiłam nic w hotelu?”. Ten blog to miejsce, gdzie dzielę się swoimi trasami, pomysłami, rozterkami i subiektywnym spojrzeniem na świat. Jeśli lubisz podróże poza schematem a czasem z przymrużeniem oka — rozgość się. Dziękuję, że tu jesteś!